Piątek 31 grudnia 2010 r. - Sylwester
Komentarze: 2
Wstawając o godzinie 10.00, musiałem pójść do sklepu na zakupy. Z zakupów, spotkałem kolegę, poszliśmy na podwórko i zaczęliśmy puszczać petardy. O godzinie 14.00 miałem obiad. Po obiedzie, poszedłem na daleką trasę, a dokładnie do sklepu ogrodniczego "PLON", aby kupić petardy. Kiedy przyszedłem z kolegą to sklep był zamknięty. Zdenerwowało mnie i to mocno. Nagle wpadłem do sklepu, że nie daleko jest sklep "Żulicki". No i ba, sklep otwarty, wchodzimy do sklepu, bierzemy koszyk i kategoria petardy, a tu facet mówi: Petardy od 18 lat. A ja taki zdenerwowany. Na drugiej stronie był sklep medyczny, kiedy weszliśmy to zobaczyliśmy, że są petardy. I kupiliśmy jedną rakietkę, wyrzutnie i żuczki, wyszło mi dokładnie 25 zł. Wracając na podwórko, szedł za nami koleś i ogólnie śledził nas, ale jak zaczekaliśmy to poszedł dalej. Jesteśmy na podwórku, przy ludziach poszła rakieta. A potem wyrzutnia i żuczki. Spotkaliśmy kolesi, że się podniecali petardami, ale ich zgasiliśmy naszym zestawem. Na dodatek musiałem przyjść do domu o 20.00. Chodziłem i myślałem jak to zrobić, aby siedzieć z kolegami do 1.00 w nocy. Kupiliśmy sobie szampana, wypiliśmy i poszedłem do domu załatwiać, aby wyjść dalej. Przyszedłem do domu, zjadłem kolacje i była ostra rozmowa. Rodzice wgadali mi, że koledzy mogą mnie upić, a policja może mnie przyprowadzić do domu pijanego. Jeszcze w dodatku powiedzieli, że coś może się stać, a nie jestem niepełnoletni. No i koniec imprezy. Jestem wkurzony na nich, co to ma być ! Obejrzałem parę filmów i usiadłem przy komputerze. Do tej pory jem, pije, gram. Rodzice nie długo wychodzą na imprezę, chata wolna, zrobię taką imprezę, że będę to pamiętał do końca swojego życia. Jakiegoś drinka się zrobi i jest zabawa. O 2.00 położe się spać, jutro mam w planach, aby kupić petardy i strzelać przez cały dzień. Jak nie dziś to jutro muszę to wykorzystać.
Dodaj komentarz